strona głónamapa stronykontakt

1999-11-21 * Izrael * Być oświeconym

Tournee z wykładami po Bliskim Wschodzie 

21 listopada 1999, Izrael

oryg. w jęz. angielskim

DVD.671

BYĆ OŚWIECONYM

Uwielbiam te wszystkie wspaniałe pisma Mistrzów z dawnych czasów. Tyle mądrości, tyle miłości, tyle afirmacji, tyle wsparcia dla naszej duszy, zawsze, kiedy je czytamy. Te nauki dawnych, mądrych Mistrzów pomagały zachować naszą planetę i cywilizować ją, ulepszać dzień po dniu, aż dotarliśmy do stanu duchowej świadomości, w jakim jesteśmy dzisiaj. Czasem płaczę, kiedy je czytam, kiedy czytam smutne historie o dawnych Mistrzach. Ale przez większość czasu przynoszą nam radość. Płaczę, kiedy czytam o poświęceniu tych wielkich istot, które zrobiły absolutnie wszystko dla naszego dobra, ponieważ nas kochały, ponieważ chciały przekazać nam miłość naszego Ojca w Niebie.

Czuję się tak zobowiązana, tak wdzięczna za te wszystkie nauki. To dlatego od młodości pragnęłam móc zrobić coś, by odpłacić za dobroć tych wszystkich mądrych, współczujących, kochających i poświęcających się Mistrzów z przeszłości. I jestem bardzo... Nie wiem, jak to powiedzieć. Jestem bardzo... bardzo wdzięczna za to, że Bóg obdarzył mnie zaszczytem i sposobnością bycia Jego sługą, bycia Jego wdzięcznym instrumentem, dzielenia się z ludźmi miłością starożytnych Mistrzów, prawdziwą praktyką starożytnych nauk i miłością naszego Ojca.

Wielu z nas błogosławionych jest kontaktem z Bogiem, miłością i błogosławieństwem, o którym wcześniej mówiłam, ale wielu nadal nie jest błogosławionych tym darem. Albo są zbyt zajęci i kiedy modlą się w sercu, ich umysł jest zbyt rozproszony problemami przetrwania, wymaganiami członków rodziny i przyjaciół, stresem w pracy i odpowiedzialnością w biznesie, czy karierą polityczną albo zapomnieli o tym, żeby się modlić.

(...)

Kiedy On postanowi pojawić się komuś z nas, w cichym, błogosławionym momencie, jest jak tysiące słońc złączonych razem, mówiąc naszym językiem, używając naszego porównania. Kiedy On mówi, czujecie, jakby wasza głowa miała rozpaść się na kawałki, ale nie odczuwacie bólu. Wspaniałość Pana nie rani waszych oczu, chociaż ledwie tysiąc watów sprawia, że oczy łzawią i obraz się zamazuje. Ale tysiące słońc wewnątrz, które reprezentują wspaniałość Jego przepychu, nie rani waszych oczu. Czujecie się lekcy jak piórko, jakbyście nie istnieli w ciele, ale byli jednym z całością. Widzicie tylko Boga i nic więcej. Nic wam nie przeszkadza w tym momencie. Gdyby ktoś kłuł was szpilkami czy czymś ostrym, nawet byście tego nie czuli. A nawet gdybyście czuli, wybaczylibyście tej osobie, objęlibyście ją i pocałowali.

(...)

P.: Jaki jest sens życia na ziemi według Twojej opinii?

M.: To jest bardzo długie pytanie. Odpowiem krótko. Sens - rozumiem, że chodzi ci o cel życia na ziemi - jest taki, by znaleźć Boga. Dziwi was to. Wyjaśnię wam. Byliśmy z Bogiem przez cały czas, przez wieczność. Cieszyliśmy się błogością, niebem, byliśmy zawsze szczęśliwi. Mieliśmy wszystko. I było to dla nas oczywiste, bo z niczym nie mogliśmy tego porównać. Nie było cierpienia, by zrozumieć błogość, nie było smutku, by docenić przyjemność. Nie było trudu, by zrozumieć zawsze dostępne błogosławieństwo i komfort, jakie dawał nam Bóg. Więc Bóg wysłał nas tutaj, żebyśmy nauczyli się ponownie cieszyć Niebem, żebyśmy po powrocie tam czuli radość. Żebyśmy rozumieli obie strony natury. O to właśnie chodzi. Jeśli więc nie znajdziemy Boga w tym życiu, żeby je zrównoważyć czy żeby powrócić do Niego, będziemy dużo cierpieć. Ponieważ to nie jest nasze życie, to nie jest nasz dom. Fizyczny wymiar to tylko tymczasowe doświadczenie, żebyśmy po powrocie do Nieba, bardziej cieszyli się Bogiem, bardziej cieszyli się Niebem.


~ Pełen tekst - w pliku do pobrania

V.671-Izrael-1999
Copyright © Medytacyjne Stowarzyszenie Najwyższej Mistrzyni Ching Hai w Polsce