strona głónamapa stronykontakt

Mistrz - uosobienie bezinteresownej miłości

News 74, Mówi Mistrzyni
Mówi Najwyższa Mistrzyni Ching Hai 
grupa medytacyjna w Teksasie, USA · 12 listopada 1993r.
(oryg. w jęz. angielskim) 

Mistrz cierpi z powodu ignorancji ludzi 

Jesteśmy zjednoczeni. Musimy to jakoś pokazać, nie wystarczy tylko o tym mówić. Nie wystarczy mówić: „Kocham bliźniego" albo: „Ty i ja jesteśmy jednym", a kiedy oni cierpią: „Och! W porządku. To nie ma ze mną nic wspólnego." Dlatego kiedy wy jesteście chorzy, ja też jestem chora. W czasie kiedy tu jestem, mam wszystko to, co wy macie. Inaczej miałabym tylko przyjemność. Dobrze jest być Buddą i każdy może nim być. Ktoś kiedyś powiedział do mnie: „Kiedy przechodzisz operację, możesz po prostu opuścić ciało i cieszyć się niebem." Cóż, wy możecie to zrobić, będąc uczniem, ale ja nie mogę. Ponieważ gdybym to robiła, doznawałabym tylko radości i nie cierpiałabym z wami. Gdybym ja nie cierpiała, wy cierpielibyście więcej. Więc nie uciekam.

Wy zawsze macie złudzenia, że będąc mistrzem, będziecie się bawić dużo lepiej niż będąc ignorantem, będąc uczniem. To nieprawda. Im bardziej tęsknicie za Bogiem, tym bliżej Boga jesteście. Im bliżej jesteście stanu mistrza, tym lepiej musicie rozumieć pozycję mistrza. To znaczy, że się poświęcacie. Bycie mistrzem oznacza poświęcenie. To nie oznacza radości. Tak, jest też radość. To jest bardzo stabilna radość. Nie wpływa na nią chaotyczna sytuacja tego świata. Ale cierpicie, cierpicie za wszystkich. Jeśli nie chcecie być w takiej sytuacji, to musicie chcieć Boga mniej. Musicie bardziej cieszyć się światem i zapomnieć o Bogu, zapomnieć o Mistrzu. Wtedy będziecie trochę dalej od pieca, od elektrowni. Będziecie dalej od pozycji jagnięcia ofiarnego, wtedy nie będziecie tak bardzo cierpieli i będziecie mieli więcej radości.

Tak jak kucharz, który jest teraz w kuchni i musi dla nas gotować. Gdyby chciał zbawić się tak jak my, musiałby opuścić kuchnię, pozwolić gotować komuś innemu. Ktoś musi gotować, żeby ci wszyscy ludzie mogli się cieszyć. To samo dotyczy mistrza i każdego, kto bardzo kocha mistrza. Nie chodzi mi o to, że kocha osobiście mnie czy jakiegoś innego mistrza. Chodzi o to, że jeśli bardzo kochacie Prawdę, jeśli nie chcecie niczego innego prócz Boga, wtedy jesteście bardzo blisko mistrza, mocy mistrza, cech mistrza. Wtedy właśnie nie bawicie się. Przykro mi to mówić, to jest paradoksalne, ale tak właśnie jest.

Jeśli więc nie chcecie tego całego niezamierzonego poświęcenia, wolicie raczej coś w stylu niebiańskiego pałacu czy niebiańskiego światła mądrości, to nie tęsknijcie za bardzo. Dlatego w Zen mówią: „Im bardziej pragniesz oświecenia, tym mniej otrzymujesz." Ponieważ blokujecie się swoim pragnieniem. W logiczny sposób można to wyjaśnić tak, że jesteście za blisko. Chcecie tego za bardzo, dlatego jesteście tak blisko. Pragniecie tego tak bardzo, że to jest wami, to staje się wami. Macie obsesję na tym punkcie, więc musicie przyjąć na siebie tego cechy. Osoba, która tak bardzo chce Boga, to święta osoba.

Mistrza nigdy nie cieszy ten świat 

Jeśli jesteście świętym, to jesteście mistrzem, pewnego rodzaju mistrzowską duszą. Wtedy nie możecie się cieszyć, ponieważ cały świat cierpi i wasza dusza wewnątrz musi wziąć na siebie cierpienie innych ludzi na całym świecie: ignorantów, ludzi zdesperowanych, ludzi mających ponure doświadczenia. Teraz ja nie cieszę się tak bardzo jak dawniej. Teraz wy się cieszycie. Ja jestem kucharzem. Ja gotuję w kuchni cały czas. Nie mogę siedzieć z wami wystrojona przy stole, obsługiwana przez innych. W czasie kiedy gotuję, nawet nie mogę was zobaczyć. Podobnie jest z mistrzem. Dlatego im bardziej pragniecie Boga, tym mniej widzicie. Przykro mi to mówić, jeśli wszyscy inni mówią wam inaczej. Jeśli pragniecie połowicznie, dostajecie połowę. Jeśli pragniecie za bardzo, widzicie niewiele; cierpicie, ponieważ jesteście za blisko Boga. Bóg wie wszystko, Bóg zna cierpienie ludzkości. A w tym świecie więcej jest cierpienia niż radości. Tak więc wielu mistrzów nigdy nie cieszy się tym światem. Ale to dobrze, ponieważ nie przychodzą tutaj, żeby się cieszyć. Jeśli chcecie się cieszyć, to musicie przyjść tu ponownie, znowu być ignorantem i zacząć się wszystkim cieszyć od nowa.

Jeśli już jesteście profesorem matematyki czy angielskiego, a chcecie znowu siedzieć w klasie i być przez kogoś nauczanym, być obsługiwanym i być kochanym przez nauczyciela, to jest śmieszne. To jest jedyny sposób, by otrzymywać znowu taką samą uwagę, jak w czasie, kiedy byliście studentem. Większość z nas była studentami w swoim życiu i żałowała później, że nie cieszyła się studenckimi czasami. Ja żałowałam. Kiedy byliśmy studentami, wszyscy nam mówili, że to najlepszy czas, jaki można mieć, ale nigdy tego nie wiedzieliśmy. Nie docenialiśmy tego. Chcieliśmy być profesorem, od razu, a najlepiej wczoraj. (Śmiech.) Kiedy zostaliśmy profesorem czy nauczycielem, wtedy myśleliśmy: „Och, dobrze było być studentem!" Beztrosko, wszystko było łatwiejsze, młodzieńcze. Żadnej odpowiedzialności, party tutaj, party tam, dziewczyna tutaj i chłopak tam. Wszystko było takie łatwe. Nie można jednak do tego wrócić, ponieważ już zostaliście profesorem. Nawet jeśli zdejmiecie teraz ubranie, wyrzucicie swój dyplom, pójdziecie i usiądziecie znowu ze studentami, nie będziecie mieli takich samych doświadczeń i będziecie narzekać: „Dlaczego?" Powiecie: „Dlaczego nie sprawia mi to takiej samej przyjemności jak jej. Inni studenci się cieszą, dlaczego ja nie?" Ponieważ minęliście już tę radość, nie możecie wrócić, nie możecie cofnąć zegara. 

Trzy etapy oświecenia 

Musicie więc sami rozpoznać, czy jesteście początkujący na tej ścieżce i cieszycie się bardziej niż wszyscy inni, czy jeszcze nie osiągnęliście początkowego etapu praktyki duchowej, czy też przeszliście powyżej etapu cieszenia się. Są trzy etapy oświecenia, przekładając na język ludzki. Pierwszy to etap bycia ignorantem. Nawet jeszcze nie zaczęliście praktykować. Nie wyszliście jeszcze poza materializm. Drugi etap jest wtedy, kiedy jesteście oświeceni. Kiedy jesteście w samadhi, widzicie światło, widzicie Boga, widzicie niebiańskie pałace, widzicie najróżniejsze rzeczy, cieszycie się tym błogostanem. Trzeci etap jest wtedy, kiedy już to minęliście.

Tak jak w szkole. Na początku nawet jeszcze nie wstąpiliście na uniwersytet. Jesteście nikim. Skończyliście tylko szkołę średnią lub nic. Teraz wstępujecie na uczelnię. Wstąpienie to drugi etap. I zaczynacie uczyć się czegoś na uniwersytecie. Trzeci etap, kończycie studia. My, praktykujący, jesteśmy na różnym poziomie. Po prostu podchodźcie do tego na luzie - w tym właśnie miejscu jesteście i nie proście mnie o więcej. Nie proście o śmieszne rzeczy, kiedy np. będąc już profesorem, chcecie cieszyć się życiem studenta, ponieważ to już nie ten wiek i nie ta sama mentalność.

Jeśli zapytacie mnie, jako mistrza, czy mogę zrobić dla was wszystko - tak, mogę. Ale po co? Po co chcecie nieba, tak czy inaczej? Powinniśmy zamienić ten świat w niebo, a nie uciekać do niego. Jest w porządku, kiedy siedzicie i doświadczacie nieba w sposób naturalny, ale jeśli zawsze go pragniecie, to również jest dziwne. Nie jesteśmy żebrakami. Jeśli On wam nie daje, nie kłopoczcie się tym. Może On nie jest wystarczająco szczodry. To Jego wina. A jeśli stwórca może pozwolić sobie na popełnienie takiego błędu, jak przeoczenie nas, to tym bardziej nie musimy Go widzieć. 

Nieegoistyczna służba

Teraz nic nie widzę. Jestem tu tylko dwadzieścia cztery godziny. Nie mam nawet czasu, żeby was wszystkich tutaj zobaczyć, choćby tylko czasami, kiedy przelotem zaglądam wszędzie. Nie mam nawet czasu, by zwracać uwagę na te wszystkie niebiańskie znaki, ponieważ cały swój czas zużywam na to, by wam służyć. Jednak mimo tej całej ciemności i braku wizji, szanujecie mnie jako Mistrza, dlaczego? Zatem to nie z powodu moich wizji, tak? Wszystkie odeszły. To z powodu mojej miłości, z powodu tego, że o nic nie proszę. Tylko daję. Niczego nie chcę od Boga i niczego nie chcę od was. To jest bardzo ważne.

Musimy więc służyć bezinteresownie a wszystko inne przyjdzie. Trudno jest mówić wam to wszystko, ponieważ zawsze słyszycie: „Szukajcie najpierw Królestwa Boga, a wszystko inne będzie wam dodane." Ale co to jest Królestwo Boga? Królestwo Boga nie jest tylko dla was samych. Jeśli ja mam Królestwo Boga, każdy musi mieć tam swoje miejsce. Inaczej ja tam nie pójdę. Poczekam na wszystkich. Cóż dobrego przyszłoby z tego, gdybym siedziała tam sama czy z wami, czy z kilkoma uczniami, ciesząc się Królestwem Boga, w czasie gdy cała ludzkość pełza, grzęźnie w cierpieniu na ziemi? Tak więc Królestwo Boga przychodzi, kiedy wszyscy są oświeceni, jeśli do tego dojdzie.

Wierzę w pracę dla szczęścia wszystkich, a nie w pracę dla własnego dobra. Jeśli potraficie to stosować na tej ścieżce, będziecie mieć więcej zadowolenia niż może wam dać jakakolwiek wizja. Nie zbłądźcie, dobrze wam idzie. Po prostu to róbcie. Po prostu służcie ludziom i będziecie mieli więcej satysfakcji niż z jakiejkolwiek wizji, niż jakiekolwiek światło czy pojawienie się jakiegokolwiek Buddy może wam dać. Mówię wam prawdę.

Bądźmy kucharzami, nie gośćmi przez cały czas. Czasem możemy też być gośćmi. Ale tym już byliście i nie dało to wam satysfakcji. Myśleliście, że bycie gościem to musi być coś więcej. Ponieważ cały czas gotujecie, a czasem pójdziecie do restauracji, wyobrażaliście sobie, że gość to ma tak i tak. Ale gość jest tam tylko po to, by coś zjeść. To wszystko, płaci i idzie do domu - nic wielkiego.

Prawdziwa praktyka duchowa jest delikatna i pełna wdzięku 

Podobnie jeśli mamy duchowe wizje. Czasem oczekujemy za dużo, uważamy, że wizja musi być taka czy inna. Tak nie jest. To bardzo zwyczajna rzecz. To nie jest jak szok elektryczny, o którym wiecie, kiedy przychodzi i kiedy odchodzi. To jest bardzo delikatne. Przejście ze sfery materialnej do duchowej jest bardzo, bardzo delikatne. Dlatego to nie jest nic w rodzaju astralnej projekcji, kiedy to wiecie, że jesteście poza ciałem, ponieważ nie na tym polega prawdziwa praktyka duchowa. Prawdziwa praktyka duchowa przemieszcza nasze ja do innych wymiarów w tak bardzo delikatny i wdzięczny sposób, że nawet nie wiecie, iż tam byliście, ponieważ będąc tam nie mieliście już ego.

Inaczej byłoby tak: „Teraz jestem na pierwszym, teraz jestem na drugim, teraz jestem na trzecim. Jestem świętym - trzeci poziom czy trzeci rok." Tak nie jest dobrze. Powiem wam dlaczego. Ponieważ my już zawsze jesteśmy tam, gdzie chcemy być. Po co więc mamy wiedzieć, gdzie idziemy i jaki stopień osiągnęliśmy? To jest w porządku dla niektórych, by zwabić ich na duchową ścieżkę. Ale to nie jest dla każdego i nie zawsze tak musi być.

Na przykład zaraz po skończeniu studiów prawniczych może jesteście z tego dumni. Pewnie powiecie o tym każdemu, zorganizujecie przyjęcia, ponieważ będziecie chcieli uczcić ukończenie studiów i zostanie doktorem prawa. Ale po kilku latach nawet nie pamiętacie, że jesteście prawnikiem. Okazjonalnie, kiedy ludzie o to zapytają, przypomnicie sobie, ale bez żadnej dumy, bez upajania się, bez żadnego szczęścia, bez niczego, ponieważ po prostu tym jesteście. To dla was nic nowego.

Kiedy jesteście puści, wtedy jesteście pełni

Podobnie dla niektórych z nas stan duchowego uniesienia jest tak powszedni, że staje się to jak oddychanie. I tak właśnie powinno być. Nie zawsze musimy siedzieć i oglądać krainy Buddów, ponieważ wtedy nadal jesteśmy rozdzieleni. Nie jesteśmy w krainie Buddy, ale oglądamy krainę Buddy. My i kraina Buddy to dwie rzeczy. Im bliżej jesteśmy stanu mistrza, tym bardziej ignoranccy znowu się stajemy. To jest paradoksalna rzecz w życiu. To dlatego w Tao Teh Ching Lao Tze powiedział: „Mądrzy są jak głupcy, ignoranccy." Tak, jak po recyclingu.

Ale to nie znaczy, że jesteście ignorantami w taki sposób, w jaki byliście ignorantami poprzednio. To nie jest to samo. Poprzednio byliście ignorantami, a teraz jesteście naprawdę ignorantami, ignorantami w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Przedtem byliście ignorantami, ale myśleliście, że jesteście mądrzy. Oszukiwaliście siebie, że jesteście mądrzy i myśleliście, że wiecie wszystko. Ale teraz wiecie, że jesteście prawdziwie ignoranccy; i wtedy właśnie jesteście mądrzy. Ponieważ kiedy jesteście puści, wtedy jesteście pełni. Wszechświat jest wasz. Kiedy jesteście pełni wszelkich śmieci, wtedy jesteście na zewnątrz. Mówię to do wszystkich ludzi, do istot niewidzialnych jak również do siebie samej.

Ja też dawniej czasem miewałam to uczucie. Trudno jest być mistrzem, ponieważ wtedy odmawiacie sobie wszystkiego, włącznie z wizjami, włącznie z tzw. danymi komputerowymi. Ja wiem tylko to, co muszę wiedzieć dokładnie w danym momencie. To wszystko. I to jest wszystko, co jest nam wtedy potrzebne. Inaczej noszenie ze sobą tej całej mądrości i pokazywanie każdemu, że jesteście mistrzem jest bardzo obciążające. To nie jest tak.

Copyright © Medytacyjne Stowarzyszenie Najwyższej Mistrzyni Ching Hai w Polsce