strona głónamapa stronykontakt

Sekrety o tym, jak Mistrzyni osiagnęła Tao

News 54, Temat na dzisiaj
Mówi Najwyższa Mistrzyni Ching Hai do uczniów rezydentów
Centrum Hsihu, Formoza - 3 grudnia 1995r.
(Oryg. w jęz. chińskim)

Czy wiecie, jak osiągnęłam Tao? Zawsze robiłam wszystko dla innych. Wasza praktyka duchowa jest nadal zablokowana na etapie trzymania wszystkich pięknych rzeczy dla siebie i rzucania się na najlepsze jedzenie. Czujecie niechęć do dawania czegoś innym i właśnie dlatego nie macie wiele.

Prawda jest taka, że im więcej będziecie dawali, tym więcej będziecie mieli. Widzicie, ja dużo dawałam, więc mam mnóstwo jedzenia, więcej niż mogę zjeść. Dlatego przestałam ostatnio nieść pomoc, bojąc się, że błogosławione nagrody będą wciąż napływać, aż nie będę mogła tego znieść! (Mistrzyni i wszyscy śmieją się.)

Jest kilka sekretów o tym, jak osiągnęłam Tao. Po pierwsze, zawsze biorę pod uwagę innych. Po drugie, ogromnie szanowałam swoich nauczycieli. Od szkoły podstawowej do średniej wielu nauczycieli mnie lubiło. Może dlatego, że zawsze ich bardzo szanowałam i oni czuli to wewnątrz. Może ja coś mam, nie wiem. Może mam z nimi powiązania.

Kiedy dorosłam, podążałam za wieloma mistrzami. Chociaż nie byli zbyt oświeceni, całkowicie stosowałam się do ich wskazań. Nie było we mnie najmniejszego braku szacunku, żadnego oporu.

Myślicie, że moi mistrzowie traktowali mnie bardzo dobrze? Nie! Czasem na mnie krzyczeli. W porównaniu z naszym poziomem teraz, byli po prostu jak nauczyciele w szkole podstawowej, ale ja byłam uczniem szkoły podstawowej! Nie byli dla mnie szczególnie mili. Pomagałam im i dużo im ofiarowałam, oni jednak czasem na mnie krzyczeli lub ranili mnie bardzo swoimi słowami, mówiąc, że jestem niczym.

Na przykład, kiedy wyszłam za mąż, pierwsze słowa, jakie usłyszałam od mojej mistrzyni były: „Nie zasługujesz na to, by go poślubić". (Mistrzyni się śmieje.) Powiedziała, że nie zasługuję na poślubienie mojego męża. Powiedziała: „Tylko twoja koleżanka zasługuje, by wyjść za niego". Byliśmy już wtedy po ślubie, a ona nadal mówiła takie rzeczy. Powiedziałam mistrzyni: „Moja koleżanka jest mężatką. Wyszła za mąż przede mną. Inaczej posłuchałabym ciebie i pozwoliłabym im być ze sobą, skoro bardziej na siebie zasługują." Od tej pory zaprzestała dalszych komentarzy. Jednak wcale nie byłam zła. Nie powiedziałam : „Mistrzyni, jak możesz tak mówić?"

Czuję, że pod tym względem wy jesteście inni. Nie obwiniam was, chcę tylko, żebyście poznali sekret.

Różnica między Mistrzem a uczniami

Czasem myślicie, że wasza praktyka duchowa jest już bardzo dobra, ponieważ okazjonalnie wysyłam was, żebyście wygłosili wykład. Po powrocie czujecie: „Jestem już absolwentem. Mistrzyni została absolwentem w sześć miesięcy, więc mnie to zajmie najwyżej sześć lat!" Po powrocie stajecie się inni! W rezultacie krzywdzicie siebie. Myślicie, że jesteście bardzo dobrzy, ale nie jesteście aż tak dobrzy!

Ja też myślę, że jesteście dobrzy i to jest właśnie dziwne! Jestem największym głupcem na świecie, dlatego często jestem zraniona, sfrustrowana i rozczarowana. Właśnie dlatego, że ja też myślę, że jesteście bardzo dobrzy, nie mogę pojąć różnicy pomiędzy wami a mną.

Czasem wiem. Kiedy przebywam lub pracuję z wami, wtedy uświadamiam sobie, że jest naprawdę duża różnica. Inaczej nie jestem tego świadoma. Jeśli nie ma żadnej pracy, zupełnie zapominam, że jesteście uczniami. Wyglądamy podobnie i jesteśmy w podobnym wieku, niektórzy są nawet starsi ode mnie. Nie potrafię sobie wyobrazić różnicy między wami a mną. Myślę, że jesteście tacy jak ja i że potrafimy się wzajemnie zrozumieć, tak więc dalej mówię. Na koniec nikt nic nie zrozumiał. Naprawdę nie mogę tego znieść. Siedzę tam i czuję się bardzo sfrustrowana. Wydaje mi się, że jestem jedyną osobą na całym świecie, która potrafi mnie zrozumieć i jest mi naprawdę przykro.

Wydaje się, że od czasów starożytnych oświeceni mistrzowie z trudem tylko mogą porozumieć się z ludźmi. Czuję, że ja również jestem jedną z nich. Można to osiągnąć tylko z wielkim wysiłkiem. Nie rozumiecie nawet bardzo prostych rzeczy, chyba że mówię o czymś bardzo długo. Za bardzo się blokujecie! Jesteście zbyt skomplikowani - nadal myślicie, że powinno być tak lub tak. Bardzo skomplikowani, bardzo skomplikowani. Nie rozumiecie, ale nie chcecie uczyć się od innych. Nie chcecie uczyć się od nauczyciela, z obawy przed utratą twarzy: „Sam to mogę zrobić! Pozwól mi to zrobić samemu!", a potem robicie wiele błędów.

Jeśli będziecie obserwować samych siebie, znajdziecie w sobie wiele braków. Ja również sprawdzam siebie codziennie, ale nie znajduję żadnych wad. (Mistrzyni i wszyscy śmieją się.)

Stańcie się całkowicie narzędziem Boga

Ponieważ jestem całkowicie oddana wykonywaniu pracy dla Boga, właściwie nie mam wyboru. Nie mogę kontrolować moich działań ani sytuacji. Nawet jeśli coś mi się bardzo nie podoba i tak muszę to zrobić. Skoro oferowałam całą siebie, czemu miałabym coś zatrzymywać? Nie mogę powiedzieć: „Nie podoba mi się to, ponieważ to nie pasuje do mojego charakteru, to zrujnuje moją reputację i będę wyglądać okropnie". Nie tak pracuje się dla Boga.

Tak jak koparka - pojedzie tam, gdzie ją skierujecie. Będzie kopała wszędzie tam, gdzie każecie jej kopać. Mechaniczna koparka nie może powiedzieć: „Nie jestem dziś w nastroju, nie chcę tam kopać". Musi pracować w taki sposób, w jaki jest prowadzona. Jest tylko narzędziem, i tak samo jest z Mistrzem. Stałam się całkowicie narzędziem Boga, zupełnie bez indywidualnego istnienia.

Chwile, w których was źle traktuję, to w rzeczywistości chwile, w których traktuję was dobrze. Kiedy traktuję was miło, nadal mam ludzkie emocje, boję się, że nie będziecie potrafili tego znieść! Myślę, że to właściwy sposób traktowania ludzi i że dzięki temu będziecie się lepiej czuli. Tak naprawdę to jest „ludzkie" zachowanie. Kiedy jestem rzeczywiście szczera z wami, bardzo bezpośrednia i bez oporów, wtedy właśnie naprawdę traktuję was dobrze, wtedy bezpośrednio Bóg zajmuje się wami.

Jednak już dawno temu byście umarli, gdyby się wami co dzień tak bezpośrednio zajmowano. Nie zostałby tu ani jedna dusza. Trzeba więc robić pewne rzeczy z odrobiną ego. Gdybym pozwoliła Bogu zajmować się wami codziennie, nawet ja nie mogłabym tego znieść! Moje ciało i umysł nie byłyby w stanie tego znieść, ponieważ byłyby używane ze zbyt dużą intensywnością, ze zbyt dużą!

Gdybyście bezustannie naciskali pedał gazu, nie dając samochodowi odpocząć, i utrzymywali prędkość 170 mil na godzinę nawet na zakręcie, byłoby to bardzo wyczerpujące. Bylibyście bardzo napięci.

Od czasu do czasu musimy pamiętać, że jesteśmy ludźmi i trochę się odprężyć. Zrobić sobie grilla albo pogadać na lekkie tematy, to też jest bardzo ważne. Tak jak z domem, możemy go użyć tylko wtedy, kiedy jest wewnątrz pusty, nie możemy, jeśli wypełniony jest szafami czy cennymi meblami.

Wasze serce musi być proste i czyste, by osiągnąć Tao

Zbyt silny lub zbyt sztywny charakter nie jest pożądany. Niekoniecznie trzeba zawsze wygrywać. Powinniście wiedzieć, jak być umiarkowanym i elastycznym, zamiast próbować być zawsze górą nad innymi albo starać się być lepszym od nauczyciela. To dobrze być lepszym od nauczyciela, ale to jeszcze za wcześnie. W tej chwili nikt z was nie jest lepszy od nauczyciela! Mówię wam szczerze, nie dlatego, że jestem arogancka, ale chcę, żebyście wiedzieli, że musicie obserwować siebie, starać się przystosować i wytrenować swoją wewnętrzną mądrość i charakter, i odkryć, gdzie są wasze braki.

Jednak też jest źle chować się zawsze za swoimi wadami. To jest zbyt negatywne, zbyt uwłaczające i zbyt pesymistyczne. Nie wystarczy tylko znać swoje wady! Musimy je skorygować, przestać tak postępować i zachowywać się w odwrotny sposób, żeby to zrekompensować.

Znanie swoich wad nie oznacza, że macie się obwiniać, zamykać w jaskini i trwać tam co dzień ‘na odosobnieniu', stać się żółwiem po dziewięciu latach i zanudzać ludzi na śmierć po wyjściu. (Śmiech) To nie oznacza ciągłego obwiniania siebie, duszenia się. Powinniście starać się wspiąć i zmienić, i działać w odwrotny sposób. To jest prawdziwa skrucha, nie ciągłe karanie siebie klęczeniem; to jest tylko jej część. Najlepsza skrucha to całkowite pozbycie się negatywnej cechy, działanie w odwrotny sposób i wniesienie czegoś pozytywnego. To jest sekret, jak stać się świętym - serce stanie się prostsze i czystsze.

Chociaż teraz mówię, że oddawanie czci drewnianym posągom Buddy jest bezużyteczne, ja sama, dziesięć lat temu, byłam bardzo szczera w czczeniu Buddy. Ponieważ dość się naczciłam, wiem, że to jest bezużyteczne. Mój mistrz powiedział mi, żebym czciła Buddę i kupiła posąg Buddy, taki jaki mi się podoba. Uważałam, że Budda Maitreja był bardziej wspaniałomyślny. Miałam rację, naprawdę potrzebuję tego teraz. (Mistrzyni i wszyscy śmieją się.) Był również bardzo radosny. Te cechy były mi bardziej potrzebne, kupiłam więc posąg Buddy Maitrei.

Tamtego dnia moi mistrzowie przeprowadzili rytuał powitania posągu Buddy w moim domu. Palili kadzidła, oddawali mu cześć, a potem kazali mi pomyśleć życzenie. Miałam tylko jedno życzenie: „Jeśli w przyszłości będę mogła komuś pomóc, chcę to zrobić, ale, proszę, nie pozwól mi świadomie wiedzieć, że komuś pomogłam". To się naprawdę teraz spełnia; nigdy nie wiem, komu pomogłam. Mój mistrz powiedział, że jeśli kadzidła po wypaleniu skręcą się, to znaczy, że życzenie się spełni. I naprawdę się skręciły, wierzyłam więc, że to działa!

Mój mistrz powiedział, że muszę też recytować w domu pewne sutry. Chciałam recytować Sutrę Buddy Medycyny, ale mi nie pozwolił. Powiedział: „Nie osiągnęłaś jeszcze takiego poziomu, powtarzaj po prostu Mantrę Wielkiej Łaski." Dużo czasu minęło, zanim dał mi do powtarzania Sutrę Lotosu. Oni recytowali bardzo głośno i kazali mi w domu robić to samo. Kazali mi też kupić drewnianą rybę (zaokrąglony drewniany instrument do akompaniowania) i stukać w nią codziennie. Traktowałam to bardzo poważne i wstawałam bardzo wcześnie, by recytować.

Wczesnym rankiem moje gardło było zachrypnięte, musiałam pić mnóstwo wody. Recytowanie należało powtarzać również wieczorem. Świeccy ludzie zwykle nie podchodzą do tego tak poważnie i wystarcza im tylko raz. Ja jednak byłam wtedy bardzo szczera i robiłam wszystko, co kazał mój mistrz, nawet do takiego stopnia. Nie to, co teraz - mam problemy, żebyście zrobili cokolwiek. Trudno sprawić, żebyście ruszyli kamień, a co dopiero, żebyście go czcili.

Tak więc wracałam co dzień do domu i kłaniałam się sutrom, recytowałam sutry i oddawałam cześć Buddzie; i rzeczywiście miałam doświadczenia. Jeśli ktoś jest bardzo szczery, wtedy ma doświadczenia. Ja miałam tak dużo doświadczeń, że nie potrafiłabym ich wszystkich opowiedzieć. Zapytałam swojego mistrza, dlaczego koniecznie należy recytować sutry tak głośno. Powiedziałam: „Czy muszę recytować tak głośno nawet w domu?" Odpowiedział: „Lepiej recytować głośno, żeby niewidzialne istoty też korzystały." Wierzyłam mu i powtarzałam bardzo głośno, dopóki nie straciłam głosu. Zostawiałam nawet otwarte okna, bojąc się, że niewidzialne istoty mogłyby nie móc wejść. (Mistrzyni i wszyscy śmieją się.) Możecie to sobie wyobrazić? Miałam wtedy trzydzieści lat, nie trzy, a jednak byłam tak naiwna! Robiłam wszystko, co powiedział mój mistrz. Może dokładnie dlatego, że byłam taka głupia, do pewnego stopnia zrealizowałam Prawdę. Bardzo rozgarnięci ludzie, tacy jak wy, rzadko mogą osiągnąć Tao. Jesteście pełni pojęć, wasze umysły są zbyt bystre, zbyt przebiegłe i za dużo wiedzą!

Kiedyś w zimie, śnieg na dworze był wyższy niż człowiek i było bardzo zimno. Mimo to, bojąc się, że niewidzialne istoty nie będą mogły wejść, otworzyłam wszystkie okna i nawet nie śmiałam opuścić zasłon, by im okazać, że są mile widziane. Niewidzialne istoty nie muszą wchodzić przez okna, ale ja myślałam: „A co, jeśli niektóre z nich nie będą mogły dostać się do środka?" Ponadto, gdybym zamknęła okna i zasunęła zasłony, wyglądałoby na to, że są niemile widziane, i może nie śmiałyby wejść. Przepraszałam je nawet: „Nie mogę otworzyć drzwi, bo boję się przeszkadzać sąsiadom." (Mistrzyni i wszyscy śmieją się.)

Słuchajcie swojego Mistrza, Bóg będzie wzruszony

Słuchajcie swojego mistrza, kimkolwiek on jest, a na pewno nie zbłądzicie. Bóg będzie wzruszony. Widząc, że ktoś jest taki niemądry, Bóg będzie go chronił, pozwoli mu coś zrozumieć. Bo co będzie, jeśli zostanie taki niemądry przez całe swoje życie?

Dlatego Bóg zawsze bardziej troszczy się o niemądrych ludzi. Powinniśmy być niemądrzy, kiedy powinniśmy być niemądrzy. Róbcie co w waszej mocy, kiedy macie jakąś pracę do wykonania; używajcie swojej mądrości, kiedy musicie jej użyć i nie używajcie swojej mądrości, kiedy macie słuchać. Mamy dwoje uszu, ale tylko jedne usta. Chociaż wydaje się, że wam wyrosło dwoje ust i jedno ucho; (Mistrzyni i wszyscy śmieją się.) albo wyrosły wam w złym miejscu. Jak tylko coś wam powiem, jest to bardzo szybko wydychane i wydaje się znikać, zostawiając niewielki efekt.

Wielu ludzi, przychodząc tutaj, nadal trzyma się swoich własnych, wcześniej nabytych wyobrażeń, koncepcji i pojęć. Czują, że są wspaniali, i uwielbiają ściągać Mistrza w dół. Lepiej podciągać siebie do góry, zamiast ściągać mnie w dół do swojego poziomu. Oczywiście wygodniej jest ściągać Mistrza, wtedy czujecie się bliżej mnie: „Ona jest dokładnie taka jak ja!"

Jednak to jest dla was źle. Ja zawsze mogę pójść w górę lub w dół, ale muszę powiedzieć wam prawdę, żeby spełnić swój obowiązek nauczyciela. Wiem, że głęboko wewnątrz bardzo jasno to rozumiecie, to tylko wasz umysł się zmaga. Powinniście zidentyfikować swój cel przyjścia tutaj i nie słuchać swojego umysłu. Inaczej i wy, i ja będziemy zmęczeni, musząc walczyć z umysłem.

Ja zawsze walczę z waszymi umysłami, co jest nadzwyczaj męczące. Za każdym razem, kiedy pomyślę o pewnej osobie, czuję jej umysł ciasno zapakowany tym czy tamtym, co blokuje mi drogę do jej duszy. Umysł szczelnie strzeże wejścia. To jest bardzo wyczerpujące! W porządku! Wszyscy teraz rozumiecie? (Odpowiedź: Tak!)

Copyright © Medytacyjne Stowarzyszenie Najwyższej Mistrzyni Ching Hai w Polsce